Szlak Orlich Gniazd – gdzie i co to jest
Szlak Orlich Gniazd łączy Częstochowę z Krakowem, prowadząc turystów przez jeden z najpiękniejszych i najbardziej malowniczych rejonów w Polsce. Historia Szlaku sięga przełomu lat 20 i 30 XX wieku, kiedy to wytyczono pierwszy szlak w tym rejonie. Trasa była później zmieniania, tak aby pokazać turystom najpiękniejsze miejsca Wyżyny Krakowsko Częstochowskiej.
Dlaczego nazywa się szlakiem Orlich Gniazd? Orle Gniazda to system średniowiecznych zamków, wznoszonych na wzniesieniach i skałach, w celu obrony granic Królestwa Polskiego i Krakowa. Szlak prowadzi nas właściwie od zamku do zamku, stąd też jego nazwa.
Szlak ma około 160 km długości (a wersja rowerowa około 190 km). Długość szlaku sugerowałaby, że można podjechać, zaliczyć szybko w jeden dzień i śmigać dalej. Nic bardziej mylnego. Szlak Orlich Gniazd oferuje atrakcje na kilka dni, tydzień a nawet i dłużej:) Na szlaku znajduje się kilkanaście zamków, niektóre oddalone są od siebie raptem o dwa kilometry. Poza zamkami są grody, rezerwaty, ruiny i wiele innych atrakcji.
Kiedy jechać
To wydaje się być bardzo rozsądne pytanie. Jedno z pierwszych, jakie zadajemy sobie zanim gdzieś pojedziemy.
Moja odpowiedź jest bardzo krótka – moim zdaniem Szlak Orlich Gniazd o każdej porze roku zapewni bardzo pozytywne doznania:) choć o każdej porze inne.
My wybraliśmy się na Szlak Orlich Gniazd zimą, dokładnie w czasie zimowych ferii. Kierunek akurat wybraliśmy przypadkowo – Hania z Emilem oglądali książkę (album) o pięknych miejscach w Polsce i natrafili na zdjęcie jednego z zamków na tym szlaku. Padło pytanie – możemy tam pojechać? I odpowiedź: oczywiście, że możemy:) I pojechaliśmy.
Nasz trasa wyglądała tak:
1. Zamek w Olsztynie (koło Częstochowy)
Historia Zamku w Olsztynie sięga XIII wieku, kiedy to został wzniesiony. Źródła nazwy upatruje się w języku niemieckim. Początkowo zamek nazywał się Holsztyn od Holstein, czy też Hohlenstein. Etymologia wskazuje na pochodzenie od niemieckich słów hohl (pusto), lub Höhle (pieczara) oraz Stein (kamień) co uzasadnić może fakt, że zamek posadzono na skale, w której kryje się spora grota.
Zbliżając się do Olsztyna już z daleka dostrzec można charakterystyczną okrągłą wieżę, zakończoną nadbudowaną z czerwonej cegły częścią. My, jak sie okazało, podjechaliśmy do zamku nie od strony bramy a poniekąd z boku. Zaparkowaliśmy przy polnej drodze kończącej się pod zamkowym murem a na teren zamku weszliśmy, podążając za kilkoma spacerowiczami, przez “roboczą” bramę w murze. Wejście główne, przez bramę znajduje się od strony ulicy Zamkowej. Tam też znajduje się tablica informacyjna, budka z biletami i budki z pamiątkami, zamknięte zimą. Jednak ze strony internetowej zamku (link do strony) wynika, że wstęp jest płatny, można zwiedzać z przewodnikiem. Być może tylko w sezonie wiosenno letnim.
Spacer po ruinach zamku jest przyjemny, widok na okolicę dość imponujący, zapewne tym piękniejszy im lepsza pogoda. My trafiliśmy na dość pochmurny dzień a i tak nam się podobało.
2. Zamek i rezerwat Ostrężnik
Przejechaliśmy około 20 km dalej, żeby przespacerować się wokoło ruin zamku Ostrężnik. I tutaj na prawdę możemy mówić o prawdziwych ruinach. A nawet ruinach ruin. Do ruin wiedzie ścieżka przez las. Na skraju rezerwatu zaparkowaliśmy już o zmierzchu. Spacer do ruin zajął nam kilkanaście minut. Szliśmy z latarkami, bo na światło dzienne już nie można było liczyć. To już była namiastka prawdziwej przygody małych odkrywców. Oprócz nas ścieżką nie szedł nikt. Drzewa rosły coraz gęściej. Dzieciom udzielało się napięcie, być może nawet lekka groza. Myślę, że za dnia spacer byłby przyjemniejszy. Dotarliśmy do skał, gdzie można wypatrzeć ruiny. Jednak największą atrakcją w tym miejscu jest jaskinia Ostrężnicka. Nawet po zmroku formy skalne zrobiły na nas wrażenie. Korytarze jaskini mają około 90 m długości. My weszliśmy tylko kawałeczek w głąb. Było ciemno, nikogo oprócz nas, niezbyt mocne światło latarki, wyobraźnia działała na wysokich obrotach, także szybki rzut okiem na formy skalne i wróciliśmy do samochodu. Niemniej jednak wrażenia zostały.
3. Zamek w Mirowie
Po przejechaniu kolejnych około 20 km dotarliśmy w okolice Zamku w Mirowie. Była już ciemna noc. Zamek można było w mroku wypatrzeć ale nie o to nam chodziło. Zatrzymaliśmy w jednej z okolicznych agroturystyk na nocleg.
Nazajutrz do zamku mieliśmy może 400 m. Byliśmy jedynymi osobami zainteresowanymi oglądaniem zamku tego poranka. To był pierwszy Zamek, przy którym dzieciaki postanowiły uprzyjemnić sobie czas zjeżdżaniem na jabłuszku z łagodnego wzniesienia, na którym posadowiono Zamek. A radości przy tym było bardzo dużo:)
Zamek w Mirowie jest podobno jedną z najstarszych warowni w tym rejonie, wzniesiony w połowie XIV wieku, choć przed murowaną wersją stał tu podobno drewniany gród. W czasie naszej wizyty tutaj ruiny są w znacznej części ogrodzone, Zamek znajduje się w prywatnych rękach a obecny właściciel przeprowadza prace konserwatorskie i rekonstrukcyjne.
4. Zamek w Bobolicach
Niespełna dwa kilometry dalej znajdziemy przepiękny Zamek Bobolice. Już z daleka można go wypatrzeć między drzewami. Wzniesiony w połowie XIV wieku, obecnie jest we władaniu rodziny Laseckich, podobnie jak bliźniaczy zamek w Mirowie. Obecni właściciele przy współpracy z historykami przepięknie odbudowali obiekt. Zamek jest udostępniamy turystom w sezonie wiosenno letnim. Spacer z przewodnikiem to duża przyjemność (mieliśmy okazje wrócić na zamek w Bobolicach latem i zwiedzić go z przewodnikiem właśnie). Zimą spacerowaliśmy wokoło Zamku i po przyległy terenach. Śniegu było pod dostatkiem, można ulepić bałwana strzegącego dojścia do zamku:) Zamek w Bobolicach prezentuje się bardzo okazale. Z każdej strony widok jest nieco odmienny ale za każdym razem tak samo piękny:)
Przy zamku wzniesiono restauracje oraz hotel. Dla podróżników lubiących troszkę więcej komfortu niż tylko łóżko w studenckim standardzie w agroturystyce, to jest dobre miejsce na nocleg. (link do hotelu tutaj)
5. Zamek Bąkowiec
Zaledwie kilkanaście kilometrów od Zamku w Bobolicach znajduje się kolejny Zamek Szlaku Orlich Gniazd. Zamek Bąkowiec jest chyba jednym z najbardziej imponująco posadowionych zamków. On jakby wyrastał wprost ze skał. Zamek można obejść ścieżką dookoła w kilka minut. I tutaj Hania i Emil znaleźli doskonałe warunki do oddawania się zimowym aktywnościom i z wielkimi uśmiechami na twarzy zjeżdżali po zboczu wzniesienia, na którym stoi Zamek. Tym razem zjeżdżali na … pupach.
Przy Zamku znajduje się stok narciarski oraz baza noclegowa. (tutaj link) To czyni tę okolicę bardzo dobrym miejscem na przystanek w czasie zimowej podróży Szlakiem Orlich Gniazd. Można wypożyczyć narty, spędzić popołudnie czy też cały dzień na stoku, ogrzać się przy kominku w lokalnej karczmie, wypić zimową herbatkę czy zjeść kwaśnicę. A potem ruszyć dalej na szlak.
Zamek Bąkowice jest doskonałym przykładem wykorzystania warunków naturalnych w celach obronnych. Początki Zamku datuje się na końcówkę XIV wieku. Po burzliwej historii wiek XX przyniósł niezbyt miło odbierane zdarzenia. Przed wojną ówczesny właściciel zbudował dom z materiału pozyskanego z murów zamku. Teren przekształcono w ośrodek wypoczynkowy, wzniesiono szereg budynków oraz postawiono wyciąg narciarski. Według niektórych nie były to najszczęśliwsze decyzje dla tej warowni, jednak okolica z tego korzysta, wyciąg daje radość jego użytkownikom. Z informacji na stronie ośrodka wypoczynkowego wynika, że planowana jest rekonstrukcja i odbudowa zamku. Zobaczymy co się wydarzy.
5a. Okiennik Wielki
Kierując się w stronę kolejnego zamku, po drodze w oddali zamajaczyła nam piękna skała – Okiennik Wielki. Postanowiliśmy zrobić mały przystanek i udaliśmy się na spacer w stronę tej formacji skalnej. Jest to grupa skał wapiennych, u podnóża której, według historyków, istniał drewniany gród. W skale, poniżej okrągłego “okna” znajduje sie jaskinia, w której archeolodzy znaleźli narzędzia krzemienne sprzed 60 tysięcy lat.
Okiennik można okrążyć spacerkiem, można też wspiąć się ścieżką na pewną jego wysokość. Co oczywiście zrobiliśmy:) Naszym oczom ukazał się piękny widok na okolice oraz na “okno” w skale w pełnej okazałości:) Hania i Emil znaleźli też dogodne warunki do zjazdów na tzw. jabłuszku i … pupie.
6. Zamek Ogrodzieniec
Położony około 16 km na południe od Bąkowca Zamek Ogrodzieniec jest największą warownią Wyżyny Krakowsko Częstochowskiej. Może też śmiało pretendować do tytułu najpiękniejszego zamku w Polsce, chociaż my mamy jeszcze kilka innych swoich typów:)
Zamek Ogrodzieniec ma za sobą burzliwą historię. Wybudowany w połowie XIV wieku zamek gotycki wielokrotnie zmieniał właścicieli, w wieku XVI przebudowany w stylu renesansowym. Wiek XVII przyniósł pożar a wiek XIX rozbieranie go w celu pozyskiwania materiału budowlanego. Obecnie obiekt i teren wkoło jest mocno skomercjalizowany. Zamek robi nadal bardzo dobre wrażenie, odbywają się tu imprezy masowe, kręci się filmy. Ja się cieszę, że nie trafiłam tu w szczycie sezonu letniego, choć na pewno można wtedy trafić na świetne atrakcje. Zimą spotkaliśmy tylko pojedynczych spacerowiczów ale ilość budek, straganów, zagród i jakichś mini parków rozrywki, zamkniętych zimą, daje wyobrażenie o tym, co tu się dzieje latem. Prawdopodobnie te atrakcje cieszą wielu odwiedzających Ogrodzieniec w sezonie. Ja cieszę się, że mogliśmy chłonąc potęgę i majestat tej warowni w spokoju.
Zimą zamek nie jest udostępniony do zwiedzania, nie mogliśmy zatem wejść na dziedziniec (warto sprawdzać godziny i dostępność na stronie, podobno czasem można zwiedzać w zimowe weekendy). Jednak czas spędzony wokoło Zamku był bardzo fajny:) Emil znalazł przejścia w murze na tyłach Zamku i udało nam się zajrzeć w kilka zakamarków. Była bitwa na śnieżki, zjeżdżanie (znowu) na pupie, wspinanie się po ośnieżonym zboczu. To był bardzo fajny czas.
Posililiśmy się w karczmie Jurajskiej, gdzie podają bardzo smaczne pierogi, między innymi pierogi jurajskie (link do karczmy tutaj). W tym miejscu możecie się też zatrzymać na nocleg, mają pokoje gościnne.
7. Zamek Pilcza w Smoleniu
To jest ten zamek, który najbardziej mnie zauroczył. To za sprawą jasnej piaskowej barwy kamienia, z którego jest zbudowany. Kolejna rzecz, że można go zwiedzać każdego dnia, nawet zimą i był to pierwszy obiekt na naszej trasie, do którego mogliśmy kupić bilet i zwiedzić go w całości:) Historia zamku jest dostępna na stronie (link tutaj).
Zamek położony jest na terenie obecnego rezerwatu przyrody Smoleń, wzniesiony w XIV wieku w miejscu istniejącego wcześniej grodu drewnianego.
Nieopodal znajduje się niewielka stacja narciarska Smoleń Ski (link do strony), co czyni to miejsce kolejnym dobrym przystankiem w czasie zimowej podróży po Szlaku Orlich Gniazd. Wychodzi z tego bardzo fajne połączenie zwiedzania w ciągu dnia i aktywności po południu, ponieważ stoki są oświetlone i czynne do wieczora. Na miejscu znajduje się wypożyczalnia sprzętu narciarskiego.
8. Ruiny zamku w Bydlinie
Tutaj trafiamy po przejechaniu około 10 km z Pilczy. Ruiny ukryte są w lesie. Prowadzi do nich krótka wyraźna ścieżka. Historia budowli mówi o tym, iż był to na przestrzeni wieków zamek, kościół, zbór ariański, ponownie kościół a ostatecznie budowle zaczęto rozbierać w celu pozyskania materiału budowlanego. Ruiny zapewniły Hani i Emilowi znakomite miejsce do zabawy w berka i skakanie z (prawdopodobnie) dawnych okien w głęboki śnieg.
9. Zamek w Rabsztynie
Kierujemy się dalej na południe i po około 14 km trafiamy do Rabsztyna. Zamek w Rabsztynie widać z daleka. Zależny od której strony wjeżdża się do Rabsztyna, widok na zamek jest trochę inny ale tak samo zachwycający. Chyba z tego zamku właśnie mamy najfajniejsze wspomnienia. Do zamku z parkingu prowadzi kilkuset metrowa ścieżka. Po drodze jest plac zabaw. I kemping; zapewne latem, zimą ani śladu po kempingu. Mija się też Chatę Kocjana, rodzinny dom Antoniego Kocjana, wybitnego konstruktora szybowcowego i szefa wywiadu lotniczego AK, który odkrył tajemnice niemieckiej broni V1 i V2. Jest to muzeum, które akurat w czasie naszego pobytu w okolicy było zamknięte.
Budowla jest ogromna. Podświetlana wieczorem. Otoczona fosą, nad którą prowadzi most. My do zamku dostaliśmy o zmroku. Uruchomiły się już lampy podświetlające ruiny ugaszczając nas niesamowitym widokiem. Mieliśmy ze sobą prowiant w postaci termosu z herbatką i smakołyków, spożyty z tak imponującym widokiem, był jeszcze przyjemniejszy niż mogliśmy oczekiwać w chłodny zimowy wieczór. A tym co najbardziej nam utkwiło w pamięci są zjazdy na jabłuszkach do okołozamkowej fosy:) Próbowaliśmy też obejść ruiny jak najbardziej dookoła, jednak przedzieranie się przez głęboki do kolan śnieg spowodowało, że zawróciliśmy. Ale wrażenia i wspomnienia sa już na zawsze z nami 🙂
Odsyłam na stronę zamku (tutaj link) po więcej informacji:)
10. Zamek Pieskowa Skała
Przepięknie usytuowany na szczycie jednej ze skał wapiennych Doliny Prądnika. Nie sposób go nie zauważyć. Wzniesiony za czasów Kazimierza Wielkiego jako gorycka strażnica, później rozbudowany w stylu renesansowym. W XVIII wieku strawiony przez pożar. Po II wojnie światowej przywrócono mu wygląd z czasów największej świetności. Otoczony pięknym parkiem. Zamek można zwiedzać właściwie przez cały rok (z małymi wyjątkami, zależnie od sezonu). Są wystawy stałe i czasowe. Zamek jest oddziałem Zamku Królewskiego na Wawelu. Po szersze informacje odsyłam na stronę zamku tutaj.
Kilkaset metrów od Zamku znajduje się bardzo znana skała Maczuga Herkulesa.
11. Zamek w Ojcowie
Mniej więcej 8 km na południe od Zamku Pieskowa Skała, na skraju Ojcowskiego Parku Narodowego znajduje się zamek w Ojcowie. Jest to jedyny tak skutecznie ogrodzony zamek na szlaku Orlich Gniazd. Nieczynny zimą. Zza zamkniętej bramy dostrzegliśmy jedynie fragment. Po więcej informacji odsyłam na tą stronę. Natomiast okolica jest przepiękna. Aż się prosi o spacer:) Nieopodal znajduje się między innymi urocza Kaplica na Wodzie. Wzniesiona jest ponad potokiem na betonowych podporach, co wiązało się wg miejscowej tradycji z zarządzeniem cara Mikołaja II, zabraniającym budowy obiektów sakralnych na ziemi ojcowskiej, wobec czego kaplicę zbudowano “na wodzie”.
12. Zamek Korzkiew
Ostatnim punktem na trasie, którą sobie wyznaczyliśmy był Zamek Korzkiew. Kolejna dostojna budowla. Nie wiem czy dlatego, że już któraś z kolei, czy dlatego, że po prostu mniej okazała, ale nie zrobiła na nas piorunującego wrażenia. Zamek jest w rękach prywatnych. Sukcesywnie odbudowywany. Część już odnowiona służy obecnie jako hotel.
Szlak Orlich Gniazd wiedzie dalej aż na Wawel, który tym razem nie był naszym celem. Tym razem nie dotarliśmy też do kilku innych obiektów, jak na przykład Zamek Tenczyn i Lipowiec. Natomiast rejon jest tak bardzo urokliwy, obfitujący w przepiękne widoki, ciekawe obiekty i budowle, że na pewno nie raz tu wrócimy:)
Nasza trasa liczyła około 150 km (nie licząc dojazdu z domu i powrotu do domu). Przeznaczyliśmy na nią 4 dni. Wystarczyło na zimową porę, ale spokojnie można też było spędzić tutaj cały tydzień, skorzystać ze stoków narciarskich, dopasować tempo zwiedzania do godzin otwarcia niektórych zamków.
Niemniej każdemu polecam Szlak Orlich Gniazd zimą. Można powiedzieć, że te piękne zamki, obejścia wokół nich, przestrzenie, ścieżki spacerowe i te piękne widoki były do naszej prawie wyłącznej dyspozycji. Spokojnie, bez tłumów, z fajnymi przeżyciami i wspomnieniami.
Pozostawiając Orle Gniazda w naszej pamięci skierowaliśmy się w stronę Pustyni Błędowskiej. Do wizyty na pustyni gorąco zachęcamy, ponieważ wrażenia są zdecydowanie godne polecenia:) Nasze odczucia z zimowej jak i z letniej wycieczki nad pustynię będą opisane w osobnym wpisie wkrótce:)
A jeśli ciekawi Cię, dlaczego podobało nam się w Zielonej Górze, kliknij tutaj.
*Dziękuję właścicielowi Zamku Bobolice za udostępnienie zdjęcia Zamku zimową porą z lotu ptaka, które widzicie w nagłówku 🙂
Miałam w planach przejść szlak w ubiegłym roku. Niestety! Musiałam zrezygnować. Nie wiem, czy jeszcze dam radę przejść.Bardzo fajne informacje
Trzymam kciuki, żeby udało się na ten szlak wrócić:)